5:50 – Sąsiad napuszcza wodę do wanny.
Pierwsza ważna decyzja dnia: włączyć odkurzacz czy sokowirówkę?
6:15 – Pies sąsiada zaczyna szczekać.
Druga ważna decyzja dnia: Pogonić mu kota czy zacząć szczekać?
7:00 – Budzenie, wstawanie i próba wyjęcia masła z lodówki.
Wczoraj masło jeszcze było a dzisiaj już nie ma. Dziwne.
7:30 – Rozmowa z kasjerką w supermarkecie.
Tematy dyskusji: masło, wyniki lotto i konstytucja.
8:15 – Powrót do domu.
Czytam e-maile od ludzi, których nie znam.
8:30 – W domu.
Piszę e-maile do ludzi, których nie znam.
9:00 – Podejmuję decyzję, że dużo dzisiaj zrobię.
Zastanawiam się dlaczego mam dzisiaj dużo zrobić.
9:30 – Sprawdzam konto bankowe czy nigeryjski książę przelał obiecane 3 miliony dolarów.
Jeszcze nie dzisiaj.
10:00 – Przeglądam robocze wersje niepublikowanych tekstów. Może coś nadaje się do wykorzystania.
Nic z tego.
10:15 – Zabieram się do pisania artykułu.
Po napisaniu 10 zdań dochodzę do wniosku, że pisałem o tym już 10 razy.
10:20 – Stwierdzam, że potrzebuję więcej czasu, żeby wymyślić nowy temat.
Może znajdę jakiś ciekawy pomysł na Twitterze.
10:30 – Dostaję zaproszenie na szkolenie "Jak wymyślać rewelacyjne tematy do tekstów na blogu".
Trzecia ważna decyzja dnia: wyłączyć komputer czy włączyć się do dyskusji na Facebooku o skuteczności (a właściwie jej braku) wysyłania niechcianych ofert.
11:00 – W telewizji reklama Tour de Pologne. Idę na rower.
Dlaczego wydawało mi się, że cały czas jadę pod górkę?
12:00 – Czas na jogurt owocowy.
Czwarta ważna decyzja dnia: mango czy gruszka?
13:00 – Sprawdzam czy telewizja pokazuje jakąś manifestację.
Nie pokazuje. Muszę wracać do pracy.
13:05 – Telefon od kolegi ze studiów.
Skończył anglistykę i germanistykę. Mówi, że teraz uczy polskiego studentów z Ukrainy. Sam uczy się chińskiego.
13:30 – Rzucam okiem na listę rzeczy do zrobienia dzisiaj.
No tak, jeszcze nic nie zrobiłem.
14:00 – Telefon od klienta, który odwołuje spotkanie zaplanowane na 15:00.
To dobrze, bo będę miał więcej czasu na pisanie.
14:30 – Pierwszy atak paniki.
Jeszcze nic nie zrobiłem. Korekta listy zadań na dzisiaj.
14:40 – Telefon od grafika komputerowego z pytaniem czy potrzebuję nowe logo.
Nie potrzebuję.
14:50 – Telefon z pytaniem czy chcę Internet za darmo.
Nie. Dziękuję.
15:00 – Przeglądam tekst wystąpienia na konferencji branżowej w przyszłym miesiącu w Warszawie.
To jeszcze nie to, ale na pewno zdążę.
15:30 – Próbuję dodzwonić się do klienta, który obiecał zadzwonić trzy dni temu.
Chciałem tylko zapytać o zaległy przelew.
16:00 – Sprawdzam pocztę e-mail.
Dlaczego tylu ekspertów, pasjonatów, specjalistów, doradców, analityków, profesjonalistów, innowatorów, znawców, strategów, ambasadorów, pionierów, trenerów i konsultantów wysyła mi zaproszenia na LinkedIn?
16:15 – Sprawdzam czy telewizja pokazuje jakąś manifestację.
Jest. Nie muszę wracać do pracy.
16:20 – Przełączam się na snookera na Eurosporcie.
To ciekawsze.
19:25 – Drugi atak paniki.
Kolejna korekta listy zadań na dzisiaj. Może zacznę uczyć się chińskiego?
19:30 – Przełączam się na "Wiadomości".
Chińczycy ćwiczą z Rosjanami na Morzu Bałtyckim.
20:00 – Prognoza pogody.
Pani od pogody mówi, żebym był optymistą.
20:30 – Sprawdzam konto bankowe czy nigeryjski książę przelał obiecane 3 miliony dolarów.
Jeszcze nie dzisiaj.
20:35 – Sprawdzam czy telewizja pokazuje jakąś manifestację.
Pokazuje drugi raz tę z popołudnia.
22:30 – Idę spać.
Jak dobrze.
2:15 – Budzę się, wstaję, włączam komputer i piszę ten tekst.
Jest jeszcze lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz