poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Od delikatnej perswazji do sugestywnej manipulacji

Aktywiści społeczni popisują się coraz bardziej wymyślnymi pomysłami, aby skrytykować i utrudnić działalność firm, które im podpadły lub których – po prostu – nienawidzą.

Jak daleko może posunąć się Greenpeace odczuła tego lata firma Shell, która przygotowuje się do eksploatacji ropy spod dna Morza Czukockiego i Morza Beauforta.

Znana z nietypowych akcji organizacja ekologiczna połączyła siły z grupami The Yes Men i Occupy zajmującymi się "prowokacjami kulturowymi" i walką z nierównościami społecznymi i ekonomicznymi. Razem stworzyli w maju fałszywą witrynę "Arctic Ready" jako żywo przypominającą oryginalną stronę Shella.

Jest tam m.in. szokująca, ale nie poparta żadnymi faktami informacja, że z powodu "zmian klimatycznych" każdego roku na świecie umiera 300 tysięcy ludzi. Autorzy strony zachęcają do przysyłania pomysłów na kampanię promującą... odwierty na Arktyce. Powtarzam – każdy użytkownik odwiedzający witrynę ma odnieść wrażenie, że jest to oficjalna strona Shella.

Ale to była tylko rozgrzewka.

Animatorzy zainscenizowali imprezę, która miała uświetnić zakończenie przygotowań do odwiertów. Zabawne nagranie z tej "imprezy" zyskało ogromną popularność na YouTube (ponad 800 tysięcy odwiedzin!). Aktywiści założyli profil @ShellIsPrepared na Twitterze ostrzegający przed udostępnianiem tego szkodliwego video i reklam z pełną świadomością, że w Internecie wszelka próba cenzury i ograniczania dystrybucji treści odnosi dokładnie odwrotny skutek.

Grupa stworzyła grę dla dzieci "Angry Bergs", w której gracze topią góry lodowe zagrażające "energii przyszłości" zanim zbliżą się za bardzo do platform wiertniczych. Pojawiła się też fałszywa informacja prasowa jakoby Shell zamierzał podjąć przeciwko organizatorom kroki prawne. Wszystkie te działania miały uwiarygodnić akcję.

Wielu dziennikarzy i wpływowych blogerów dało się nabrać, bo mistyfikacja była jak widać przemyślana i przekonująca.

Na czym polegał błąd strategiczny? Autorzy akcji chcieli zwrócić uwagę i zyskać przychylność tradycyjnych dziennikarzy, prawników i konsumentów przez... kłamstwo. Udało im się zwrócić uwagę na problem ochrony Arktyki, ale uciekli się przy tym do manipulacji.

Kłopot z takimi akcjami polega na myleniu wiarygodności z medialnym zamieszaniem. Powraca stare pytanie: czy w akcjach społecznych można sięgać do nieetycznych metod, żeby osiągnąć etyczne cele? Czy ktoś kto głośno nawołuje do transparentności, uczciwości i prawdomówności nie zachowuje się w tym przypadku jak hipokryta? Czy ubocznym efektem takich poczynań nie będzie zmniejszona wrażliwość na prawdziwe apele?

W erze mediów społecznościowych takich akcji może być więcej. Wyobraźnia i pomysłowość ekologów i alterglobalistów nie zna granic. Kłopot w tym, że każda następna akcja musi być jeszcze bardziej szokująca, bardziej kontrowersyjna i bardziej zadziwiająca.

Czy to udana parodia czerpiąca z wolności słowa czy przykład kradzieży firmowej tożsamości?

W warunkach korzystania z Twittera jest zakaz podszywania się pod inną osobę lub firmę, ale serwis nie zawiesił jeszcze fałszywego profilu @ShellIsPrepared.

Strona "Arctic Ready" nie przedstawia się użytkownikom jako parodia, ale zdjęcie niedźwiedzia trzymającego w zębach głowę innego niedźwiedzia nie wygląda poważnie. Czy sąd może uznać za złodzieja kogoś kto "tylko" parodiuje?

W ramach zarządzania kryzysem Shell uruchomił stronę "Shell in Alaska", na której odpiera zarzuty krytyków. Jeżeli firma nie doprowadzi do zamknięcia fałszywej witryny, stale będzie przybywać osób, które zostaną wprowadzone w błąd.

Jakie jest Twoje zdanie? Co powinien zrobić Shell? Napisz o tym w komentarzu.

PS. Jeśli chcesz zobaczyć kulisy przygotowania tej akcji, kliknij tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz